Praca po godzinach

Godzina 16.30, dopiero wróciłam z pracy. Dzisiaj jest czwartek, mam pierwsze wolne popołudnie w tym tygodniu. Na dworze ulewa, a ja pełna energii idę do kuchni, zrobić sobie kawę w kafetierce. Gdy już naleję kawę do ulubionego kubka, idę do mojego stanowiska pracy i… zaczynam kodowanie.

Ktoś mógłby się zdziwić:

Ale jak to? Po 8 godzinach programowania przychodzisz do domu i znowu siadasz do kodu? Jak tak można?

Ano można. Ale wszystko rozważnie i z głową.

Przyznam się szczerze – do systematycznej pracy potrzebuję bat nad głową. Jeśli nie mam żadnego deadlinu i mam coś zrobić sama dla siebie – niekoniecznie się do tego zmuszę. Zmobilizuję się pierwszy raz, drugi, trzeci… Ale już przy piątym znajdę coś lepszego do roboty, zmienię swoje plany i… w sumie nici z samorozwoju. Na szczęście mam już tego świadomość i skoro sama, mentalnie, nie umiem sobie bez bata nad głową poradzić, to stworzę go.

Nie mam bata nad głową? Stworzę go!

Proste. Konkurs programistyczno-blogowy Daj Się Poznać dobiegł końca. Teraz więc nie muszę nic robić, nikt nie sprawdzi, czy napisałam posta w danym tygodniu, czy nie. Czy napisałam parę linijek kodu do mojej aplikacji, czy nie. Ale tutaj przychodzi takie słowo jak… MOTYWACJA.

Konkurs bardzo mnie zmotywował do systematycznej pracy. Niby nie muszę już nic robić, ale jednak, skoro poświęciłam tyle czasu i wysiłku w ciągu 3 miesięcy na prowadzenie bloga i pisanie aplikacji, to czy opłaca mi się to zostawić? NIE! Dlatego w taki dzień jak dzisiaj, w moje wolne popołudnie, siadam i piszę. Piszę bloga i piszę aplikację. Po co? Dla siebie. Ale oczywiście nie tylko dla siebie – również dla tych milionów (tu uśmiech oczywiście), które mnie czytają.

Systematyczna praca opłaca! Nasuwa mi się takie porównanie:

Życie to nie studia! Zasada ZZZ (zakuć, zdać, zapomnieć) już nie obowiązuje. Jeśli zapomnisz, znowu będziesz marnować czas na to, żeby sobie przypomnieć. A wcale nie mamy tego czasu aż tak dużo.

Oczywiście święta nie jestem:) Mam swoje gorsze dni, gdy pomimo wolnego wieczoru wolę nic nie robić. Albo po bardziej męczącym dniu w pracy nie mam ochoty patrzeć na jakikolwiek kod. Albo wolę pograć ze znajomymi w planszówki. Ale takie chwile też są potrzebne – dla naszego narzędzia pracy i nas samych. Zmuszając się do ciągłej pracy po godzinach możemy po pewnym czasie czuć zniechęcenie. Zwłaszcza, jeśli coś nie wychodzi. A nie taki jest cel.

Lepiej rzadziej, ale porządniej, niż częściej i byle jak.

Żeby jednak nie było tak fajnie, należy jednak założyć jakieś minimum. W przypadku mojego bloga jest to na przykład minimum 1 post programistyczny tygodniowo. Oraz dodatkowo recenzje ewentualnych wydarzeń (programistycznych lub związanych z grami planszowymi lub escape roomami), w których mam okazję brać udział. W kodowaniu nie wyznaczam sobie twardej granicy:

Już wiem, że to nie ma sensu. Bo utknę na jakimś problemie, albo znajdę jakiegoś ważnego buga do poprawy. Ale ważne, że siedzę i robię minimum jeden dzień w tygodniu.

To wszystko, czego się nauczę w trakcie, jest moje. Nikt nie może mi tego zabrać – to mój czas, mój wysiłek i moja wiedza.

Więc zachęcam również Was do systematycznej pracy:) Czasem jest lepiej, czasem jest gorzej, ale przynajmniej zawsze do przodu!


Podoba Ci się to, co tworzę? Chcesz dostawać informacje o:
– wydarzeniach, które organizuję lub wspieram (np. konferencje, meetupy, webinary)
– inicjatywach, które organizuję lub wspieram (np. GeekWeekWro, DevAdventCalendar)
– moich prelekcjach, kursach i szkoleniach
– wyróżnionych artykułach z mojego bloga

0% SPAMu, 100% informacji! Krótko i na temat.

7 uwag do wpisu “Praca po godzinach

  1. Z motywacją jest tak, że często lubi znikać. Szczególnie jeśli mówimy o motywacji zewnętrznej dlatego fajnie w trakcie posiadania motywacji wyrobić sobie po prostu… nawyk. Wybrać sobie właśnie dzień, albo jakieś godziny podczas których zajmujemy się konkretną czynnością – czy to pisaniem kodu, czy postów i… i się kręci.

    Polubione przez 1 osoba

  2. Pingback: „Najpierw kasa, potem rzeźba” – programmer-girl

Dodaj komentarz