BoilingFrogs 2020 recenzja

Już po raz trzeci pojawiłam się na wrocławskiej konferencji BoilingFrogs dotyczącej software craftsmanship. O wcześniejszych edycja możecie poczytać tu (2019) i tu (2018). Jak było w tym roku?

Moja agenda

„BoilingFrogs: co może pójść nie tak?” – Tomasz Kaczmarzyk

Tomek opowiedział o dwóch fackupach – pierwszy to problem związany z nieprawidłową odpowiedzią w żądaniu. W związku z logiką retry, czyli powtarzania żądań w razie braku lub problemu z ich obsługą, system pewnej agencji został zasypany tysiącami requestów. Kolejny fackup to zapchanie całego dysku logami aplikacji w ciągu kilku godzin – a przyczyną był jeden mały wyjątek. Tomek podzielił się też 2 ciekawymi cytatami:

„Każdy software ma jedną słabość – został napisany przez człowieka”

„Dużo czasu poświęcamy na to, co system powinien robić, a nie na to, czego nie powinien”

„Mali wojownicy wielkiego legacy” – Michał Cisz

Michał zaczął od opisania definicji legacy i wojownika w normalnym świecie (dziedzictwo, z którego jesteśmy dumni, oraz mężny wojownik). Niestety w odniesieniu do świata IT nie wygląda to już tak dumnie – zwykle kojarzy się bardziej z kupą śmieci. Podczas prezentacji można było usłyszeń historię Janka Koderka, który w wieloletnim projekcie miał za zadanie ustandaryzować uwierzytelnianie i autoryzację. Jako wojownik musiał mieć cel, zawiązać sojusze, poznać swoich wrogów oraz trafić na pole bitwy.

Mapa myśli z prezentacji ze strony migawka.it

Całą prezentację oraz polecane książki można znaleźć na stronie przygotowanej przez Michała.

„To są przecież podstawowe rzeczy” – Piotr Stapp

Piotrek skupił się głównie na przedstawieniu metodologii o nazwie „12 factors”. Można o niej poczytać np. na oficjalnej stronie:

Screen ze strony

Jako ciekawostkę pokazał, że można wyliczyć, ile minimalnie serwerów potrzebuje nasza aplikacja – wystarczy skorzystać ze wzoru matematycznego (M/M/C queue). Dodatkowo zalecał monitorowanie aplikacji dzięki health-checkom, a także korzystania z correlation-id wraz z indeksem w wielu powiązanych ze sobą logach.

„Czy wydajność to jakość?” – Jarosław Pałka

Jarek zwrócił uwagę na to, że przepustowość RAMu nie rośnie tak szybko, jak przepustowość procesora. Dlatego korzystamy z cache albo z kolejek. Wspomniał o protokole MESI, czyli spójności danych w pamięci podręcznej komputera. Podkreślił, że to biznes powinien zdecydować, czy wydajność w naszym systemie jest ważna (zwykle tak) i jaka powinna być (np. 200 ms). Prelegent zauważył również, że zwykle problemy z wydajnością się mnożą, a nie dodają – są więc tym bardziej dotkliwe. Na sam koniec zaapelował, żebyśmy pisali power-efficient software – bo szacuje się, że do 2025 1/5 energii produkowanej na świecie będzie zużywana przez Data Center.

„#ąęszcz Rzecz o języku informatyków” – Piotr Przybył

Rewelacyjna prezentacja. Tematyka niby prosta, niby niewiele tu można powiedzieć. Po prostu warto używać polskich odpowiedników niektórych wyrażeń, zamiast angielskich. Wtedy zrozumieją nas nie tylko programiści, ale też np. biznes. Całą listę słowniczka można znaleźć na GitHubie – ma aż 26 kontrybutorów!

Sposób prezentacji, przygotowanie prelegenta i jego wiedza ogólna zrobiły na mnie bardzo duże wrażenie. Slajdy z prezentacji są już udostępnione tutaj. Ale jak tylko będzie gotowe nagranie – obejrzyjcie!

„IT. Krótka historia o tym, jak spieprzyliśmy wszystko” – Tomasz Dubikowski

Ostatnia prezentacja, która według mnie odbywała się już zdecydowanie za późno (17:35). Ale pomimo takiej pory Tomek dał radę – opisał 5 historii różnych osób ze świata IT, które w różny sposób zepsuły różne rzeczy: estymowanie, zaufanie, craftsmanshift, pracę zespołową czy rekrutację. Niestety smutne, ale prawdziwe. Warto obejrzeć chociażby dla refleksji.

Plusy

Bardzo lubię, gdy mam agendę pod ręką – najlepiej zawieszoną wraz z identyfikatorem na szyi. Kolejnym tematem jest kawa – jako kawocholik doceniam zmianę termosów z kawą na wystawione ekspresy i 2 stoiska z baristami (w tym 1 z drukarką, która mogła wydrukować WSZYSTKO na kawie!!!!!!).

Minusy

Minusem była według mnie zbyt duża liczba wykładów. Fajnie mieć dużo do wyboru, ale jednak 10h konferencji (zaczynając od rejestracji o 8 rano, kończąc zakończeniem ostatniej prelekcji o 18:20) – to trochę za dużo, nawet jak na sobotę. Zwłaszcza, że część osób przyjezdnych wraca tego samego dnia do domu, np. pociągiem o 18:00. Jeśli jest więcej prelekcji, to może lepiej pójść w więcej ścieżek, a nie w wydłużenie całego wydarzenia? Na szczęście na końcowej prelekcji w głównej sali zostało dużo osób, więc prelegent nie musiał być smutny, że słucha go tylko garstka najwytrwalszych, a reszta poszła do domów.

Dodatkowo mam wrażenie, że w tym roku było więcej miękkich prelekcji w porównaniu do lat ubiegłych. Miękkie prelekcje też są potrzebne, ale jednak brakowało mi większej „twardości”.

3 uwagi do wpisu “BoilingFrogs 2020 recenzja

Dodaj komentarz